Tradycja wytwarzania Domowego Soku Jabłkowego w naszej rodzinie sięga czasów mojego pradziadka. Pod koniec XIX wieku mój przodek Bolesław Kościelak (1885-1949) był znany w Wielkopolsce z prowadzenia szkółek drzew owocowych. Swoje gospodarstwo w Kolonii Skarszewek k.Kalisza prowadził jak na ówczesne czasy bardzo postępowo.
Do dziś mamy bogatą bibliotekę fachowej literatury, z której czerpiemy inspiracje. W środowiskach dziadek uchodził za bardzo światłego i oczytanego człowieka chętnie służącego pomocą. Poszedł w ślady swojego ojca Hieronima Kościelaka (1860-1934), który był założycielem Związku Ogrodniczego w Kaliszu.
Sadzenie i pielęgnowanie drzew owocowych było życiową pasją dziadka Bolesława, zatrudniał bardzo wiele osób, które jednocześnie miał na utrzymaniu. To wtedy jego żona Bolesława zaczęła wyciskać sok z jabłek z własnego sadu na potrzeby powiększonej „rodziny”.
Robiła to na tzw. domowej prasie koszowej, wsypywała jabłka do drewnianego kosza, do którego była przytwierdzona śruba i dokręcając śrubę miażdżyła owoce; sok wypływał lejem spod kosza do dużego naczynia.
Już wtedy Domowy Sok Jabłkowy cieszył się dużym powodzeniem. Z czasem zaczęli też przychodzić po niego okoliczni sąsiedzi. Prababcia opanowała metodę przygotowywania soku perfekcyjnie, ale cały czas była to produkcja na własne potrzeby.
Recepturę przejęła także moja babcia Zofia (córka Bolesława i Bolesławy Kościelaków) oraz jej mąż Józef Kaczmarek, który szkolił się w szkółkarstwie u mojego pradziadka. W czasie wojny moi dziadkowie zajmowali się – z powodzeniem – prowadzeniem dużego gospodarstwa w Sobótce u Sthiglera – winnic, warzyw, drzew i krzewów owocowych. Tam też moja babcia Zofia robiła sok z jabłek i winogron metodą przejętą od matki.
Po wojnie mieszkając na Majkowie pod Kaliszem, prowadziła wraz z mężem duże gospodarstwo i nadal robiła domowym sposobem sok dla rodziny. Aby go przetrzymać dłużej, zaczęła rozlewać w weka i pasteryzować. Od tej pory mogła dłużej utrzymać sok w świeżości i mieć go na zawołanie.
To wtedy dziadek posadził jabłonie – przy domu na Majkowie – z których kilka żyje do dziś. Chciałabym wyraźnie zaznaczyć, że mój dziadek Józef uchodził za wybitnego znawcę drzew owocowych, czego uczył się pilnie od swojego teścia Bolesława Kościelaka. Pamiętam, jak zawsze nosił przy sobie dwie rzeczy: sekator i nożyk do szczepienia drzew. Gdziekolwiek był, zaraz coś ulepszał, wiele osób prosiło go o poradę lub interwencję; zawsze chętnie pomagał.
Moja mama Wiesława (córka Zofii i Józefa) – również opanowała metodę wytwarzania soku z jabłek. Ponad 20 lat temu zainteresowała nią swoją rodzinę czyli również mnie tj. córkę Izabelę.
Wraz z ojcem postanowiliśmy wrócić do rodzinnej tradycji wytwarzania Domowego Soku Jabłkowego – uznaliśmy, że skoro przez tyle lat jego receptura była udoskonalana, to jest ona już sprawdzona i niezawodna. Zmieniły się może trochę metody przerabiania jabłek i wyciskania soku, ale nadal są one domowe w porównaniu z tym, co dzieje się na dzisiejszym rynku. Tłoczymy także inne owoce m.in. maliny, truskawki, wiśnie, czarną i czerwoną porzeczkę oraz aronię.
Tak jak nasi przodkowie postawiliśmy na jakość; jej utrzymanie na bardzo wysokim poziomie jest naszym najważniejszym celem. Dlatego nasze soki nazywają się Domowe Soki i są produkowane sprawdzonymi przez przodków metodami. Receptura Domowych Soków jest rodzinnym kapitałem przekazywanym kolejnym pokoleniom, naszą rodzinną tradycją.
Izabela Płonka